Wspólne odchudzanie - czy warto?

Kiedy zaczęłam się odchudzać miałam w planie wciągnięcie w te moje działania mojego Mężulka. Tylko, że on nie bardzo ma z czego chudnąć ;) Wprawdzie je to, co ja, ale zawsze coś tam mu jeszcze na talerz przemycę dbając o jego masę. Jednak po kilku tygodniach, gdy już naprawdę było widać pierwsze efekty, odwiedziła mnie koleżanka. Zawsze miała sporą nadwagę ale jakoś nie mogła się zmotywować do odchudzania. Za to zmotywował ją mój wygląd – spodnie zaczęły spadać z tyłka i bluzki stały się mniej opięte. Spytała – czy może ze mną. I tak, od miesiąca, chudniemy razem. Spotykamy się na wspólne gotowanie, razem biegamy, jeździmy na rolkach, razem chodzimy na zumbę. Wspólne odchudzanie to naprawdę fajna sprawa – dlaczego?




Wspólne odchudzanie – dlaczego warto?


Motywacja. To mój pierwszy i najważniejszy chyba punkt, który przemawia za wspólnym odchudzaniem się. No bo wyobraźcie sobie taką sytuację. Budzę się rano, przecieram oczy, i mówię sobie – kurdee… ja dzisiaj nie mam ochoty wyjść z łóżka. Odpuszczę sobie trening. Dzwonię do niej, żeby ją poinformować, że dzisiaj biega sama. A ona za kwadrans jest u mnie i mówi, że mam się ubierać, bo nie odpuści, dopóki nie wyjdę z domu i nie wyrobimy limitu kilometrowego.
Zawsze mnie tak motywuje – a ja ją. Kiedy któraś ma gorszy dzień, ta druga zawsze ją poklepie po ramieniu albo wyciągnie na siłę na trening – i dobrze.  Takie wsparcie w odchudzaniu jest niezbędne. Poza tym to też spora oszczędność. Dlaczego? Bo prawie codziennie umawiamy się na wspólne gotowanie. Dzielimy koszt produktów i gotujemy dla całej rodziny.

Dlaczego jeszcze wspólne odchudzanie jest fajne?


Dla efektów. Bo tak to już z nami jest, że zwykle gdy spoglądamy w lustro, to widzimy coś, co wcale nie jest prawdą. Większy brzuszek, niż w rzeczywistości, masywniejsze uda, tylko piersi – jak zwykle – za małe ;) A jak patrzę na koleżankę, to po niej tą różnicę widzę :) I ona też mi mówi – eejjj.. Matylda.. no przecież widać jak cholera. Obiektywnie patrzę – i ma rację. I jak ja spojrzę później na swoje stare portki, które jeszcze dwa miesiące temu były mi opięte, to jeszcze raz w to lustro spoglądam i widzę 10 kilo mniej – schudłam. I to wcale nie mało, a planuję jeszcze raz tyle. I mam nadzieję, że jak przyjdę do Was wtedy ze zdjęciami mojej metamorfozy, to będziecie ze mnie dumni – tak jak ja jestem z siebie dumna już teraz . Chciałabym stać się dla kogoś motywacją- to będzie dla mnie największa nagroda za starania.


A wy próbowałyście kiedyś odchudzać się grupowo? Taka grupa wsparcia czasem jest naprawdę . Ktoś może powiedzieć „nie” , w odpowiednim momencie.  I my obie właśnie to „nie” sobie nawzajem mówimy – gdy trzeba. 

2 komentarze :

  1. Witaj gratuluję sukcesu ja również wprowadziłem diete do naszego harmonogramu i wraz z córką się zdrowo odzywiamy. Już widać efekty z czego jesteśmy dumne-przed nami jeszcze długa droga bo mamy co zrzucać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że takie wspólne odchudzanie (czy też wspólne dążenie do jakiegokolwiek celu) działa bardzo motywująco i można się nawzajem wspierać.

    OdpowiedzUsuń

Odchudzanie to jedyna gra, w której wygrywa ten, kto traci © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka