Wszystko zaczyna się w naszych głowach

Jestem Matylda. Spełniona (raczej) kobieta po 30stce. To podobno taki magiczny wiek, który wręcz zmusza do przemyśleń. Wiecie... jeszcze nie stara - a już nie taka młoda. Ale kawał życia za nią i podsumować by się to życie przydało. I ja, w dniu 30stych urodzin, właśnie to zrobiłam..



Moje życie - w ogólnym podsumowaniu - wypadło całkiem nieźle. No bo nie każda kobieta w moim wieku może pochwalić się trójką rezolutnych dzieciaków, przystojnym - choć zapracowanym - Mężem, dwupiętrowym domem z ogrodem, własnym autem (Mąż ma swoje) i dobrą pracą. Tak. Pracuję. Chociaż wcale bym nie musiała - On spełnia wszystkie moje zachcianki jeszcze przed tym, zanim w ogóle zacznę o czymś marzyć. To chyba świadczy o tym, że zna mnie lepiej niż ja sama, prawda? A może po prostu próbuje w ten sposób zrekompensować te wszystkie dni, kiedy nie ma Go z nami. 

Szczęśliwie wiedziesz życie - powiecie. Heh.. Do tego dążę. Ale jest coś, co nie pozwala mi cieszyć się każdym dniem. Nie uważam się za brzydką kobietę. Mam prawdziwie kobiecą budowę i nawet teraz - po trzech ciążach - z tym "zapasowym" brzuszkiem, którego długo nie mogłam zrzucić panowie zwracają na mnie uwagę - ba, czasem nawet ktoś gwizdnie, kiedy mijamy się na ulicy. To miłe, ale gdy patrzę na siebie w lustrze wciąż widzę osobę, którą nie jestem. Jestem gruba. JESTEM, i nie da się tego ukryć nawet pod kolejną warstwą ubrania. Ale miesiąc temu, byłam jeszcze grubsza i stałam na początku mojej drogi a teraz wiem, że ...

Wszystko zaczyna się w naszych głowach

I tak też było ze mną. Dokładnie miesiąc, i 3 dni temu postanowiłam wreszcie coś ze sobą zrobić. Ponad 20 kilo w zapasie - wyobrażacie to sobie? Nie byłam nigdy przesadnie szczupła, ale mogłam kupić ubrania w każdym sklepie odzieżowym, który mijałam podczas spaceru. Od 5 lat ubieram się tylko w sieciówkach i to wcale nie dlatego, że pędzę za duchem czasu (chociaż to też) i dostosowuję się do bieżądych trendów mody. Głównym powodem moich zakupów w tych miejscach jest fakt, że TYLKO TAM mam pewność, iż nie wyjdę z pustą ręką. No ale nic dziwnego, skoro najpopularniejsze sieciówki oferują rozmiary, w których nawet ja się topię.

Powiedziałam dość! BASTA! I może to właśnie ta trzydziestka mnie zmotywowała do wzięcia się za siebie - czy Wy wiecie, że ja nigdy nie byłam na żadnej diecie? Moje koleżanki owszem - odchudzają się chyba od urodzenia. Ja za to, chociaż coraz bardziej nie lubiłam siebie - bardziej z każdą ciążą - nigdy nic konkretnego z tym nie robiłam. Nie wiedziałam, gdzie szukać wsparcia, pomocy. Aż wreszcie trafiłam na kilka blogów o odchudzaniu. Na fora internetowe, gdzie dziewczyny wymieniały się swoimi doświadczeniami i dawały sobie wirtualne kopniaki, które były  dla nich motywacją do dalszego działania.
Ze mnie taka blogerka, jak z koziej d*** trąba. Pisać lubiłam zawsze, ale jakoś niemiałam odwagi dzielić się swoimi wypocinami z większą publiką. I ten blog - miejsce, w których teraz jesteś - to jeden z tych moich kroków na przód. Pierwszy zrobiłam miesiąc temu - gdy zdecydowałam się za zakup zbilansowanej diety.

Co mnie skłoniło do zakupu?

Powiecie zaraz - eeeee tam, jakaś ściema. Ha! Szczerze mówiąc, ja sama tak myślałam. No ale od początku. Tych - mniej więcej - 30 dni temu, szukałam informacji na temat odchudzania. Naczytałam się - oj naczytałam. Prawdziwe historie, dziesiątki zdjęć i jeszcze więcej diet. Bladego pojęcia nie miałam którą wybrać. Aż wreszcie - w sumie trochę przypadkiem - trafiłam na forum, na którym dziewczyny BARDZO pochlebnie wypowiadały się o pewnej marce i jej produkcie. Uznałam jednak, że to pewno jakaś reklama - nigdy wcześniej nie blogowałam ale wiem, że firmy lubią szeptanki.

W każdym razie przyjrzałam się ofercie bliżej, popytałam dziewczyny - wszystkie miały fajny efekt. Ale nie... tak łatwo mnie nie przekonały. Wierciłam im długo dziury w brzuchach aż w końcu jeszcze skontaktowałam się z samym producentem.
Taka już jestem, że zanim na cokolwiek wydam pieniądze, muszę ten zakup dobrze przemyśleć. Chociaż tutaj niby nie traciłam dużo - trochę ponad stówka. Za co? A za (podobno) jakieś cud tabletki ALE... mnie i tak głównie interesowała dołączona do zakupu, miesięczna dieta, która miała być skomponowana specjalnie dla mnie. Właściwie to za samą dietę zapłaciłabym tyle samo - albo i więcej. A tutaj miałam mieć jeszcze zapas witamin, dzięki którym mogłam zadbać o włosy i ogólną kondycję skóry czy paznokci. Przemawiało to do mnie - szczerze mówiąc. A kiedy bliżej przyjrzałam się składowi suplementu - nazywanego przez producenta spalaczem - stwierdziłam, że przecież niewiele tracę. Zamówiłam :)

Ciekawe jesteście efektów? 

Bardzo mnie motywują, bo dokładnie po miesiącu od czasu, gdy zaczęłam stosować moją (PRZEPYSZNĄ) dietę i zażywać suplement, jestem lżejsza dokładnie o  5 kilogramów. JUPI!
Celowo nie ważyłam się wcześniej - chociaż okrutnie mnie kusiło. Ale i tak czułam zmiany, portki zaczęły mi lecieć z tyłka, i kurtka stała się jakaś luźniejsza - a to właśnie tam, na brzuchu najbardziej mi ciążą te dodatkowe kilogramy. Wlazłam na wagę dziś - dokładnie godzinę temu. I w przypływie pozytywnych emocji, postanowiłam założyć tego bloga. Dziewczyny z grupy wsparcia na forum bardzo mnie na to namawiały - bo podobno to czytelnicy dają największą siłę i pomagają walczyć z wszelkimi kryzysami. Dlatego i ja - przychodzę tu do Was licząc na to, że się zaprzyjaźnimy. Że wyciągniecie do mnie przyjazną dłoń, a ja w zamian za to dam się Wam trochę poznać.
Podzielę się swoimi małymi sukcesami, opowiem o swoim (ciekawym) życiu. A może i sama kogoś zmotywuję do działania? :) Wiem, że jestem na dobrej drodze. I z większą radością wstaję rano z łóżka - ZAWSZE prawą nogą ;) No bo pododno wszystko zaczyna się w naszych głowach - moja przemiana rozpoczęła się właśnie tam. A za 4 - góra 5 miesięcy mam zamiar wrócić do dawnej wagi. I ostatecznie - raz na zawsze - wymienić całość garderoby :)

A Wy... macie za sobą etap odchudzania? A może jesteście w jego trakcie?:) Podzielcie się ze mną swoimi historiami. Będzie mi BARDZO miło gościć Was w moich skromnych progach :)

21 komentarzy :

  1. Ja po trzydziestce jestem dużo bardziej szczęśliwa, niż byłam przed nią :)
    Trzymam mocno kciuki za Twoją walkę! Choć w odchudzaniu nie mam za bardzo doświadczenia, to za to wiem, jak to jest walczyć o marzenia i realizacje planów - obojętnie czego dotyczą, zawsze trzeba z determinacją iść do przodu i tego Ci życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no Ty, moja Droga, to się akurat nie masz z czego odchudzać :) Ale tak - to prawda, Wiesz jak mało kto, że o marzenia i realizację planów trzeba walczyć:) śledzę tą Twoją opowieść od dłuższego czasu - jak wspomniałam u Ciebie - i jesteś dla mnie OGROMNĄ motywacją :)

      Usuń
    2. Niezwykle mi miło, choć czuję się też trochę zawstydzona ;) Żadna ze mnie motywacja, po prostu zawsze byłam uparta i nie rezygnowałam z marzeń :)

      Usuń
  2. Ja od wieków walczę z odwrotnym problemem - próbuję przytyć... Od 2,5 lat walczę o każdy gram. Wystartowałam z waga 40kg, dziś dobiegam do 50 czasami...
    Mimo wszystko zaakceptowałam siebie, gdzieś niedaleko po tym, jak 30 wskoczyła mi na kark ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślam się, że to też może być problem. Ale nie znam go.. i pewno nie poznam nigdy :) Choć przyznaję, że lubię mieć trochę więcej tu i ówdzie.. nie za dużo, ale TROCHĘ więcej ;)

      Usuń
  3. Witaj w blogowej rodzince:) Powodzenia i wytrwałości w realizacji planów!
    Ps. Nigdy nie byłam na żadnej diecie, bo absolutnie nie mam na to czasu;) Rozmiar mam 8/10 zależy od producenta, więc na razie jest ok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję serdecznie chociaż chyba powinnam nie dziękować - bo wierzę w to całe zapeszanie ;) noooooo rozmiar to masz IDEALNY wręcz ;) a jak figura jest spoko, to i o dietach myśleć nie trzeba. Ja w sumie nie traktuję tej swojej przemiany jak diety.. to dla mnie.. hm... nowy , zdrowszy styl życia ;)

      Usuń
  4. Witaj! Ja jestem grubo po 30 i zaczęłam ćwiczyć 2 miesiące temu. Zawsze byłam chuda, ale urodziłam dziecko i z biegiem lat za dużo mnie :) Najgorsze jest to, że nie widać rezultatów. Absolutnie żadnych :(
    alexandrkowo.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wierzę :) a co ćwiczysz? Jakakolwiek aktywność fizyczna powinna przynieść efekty - może nie odrazu nie wiadomo jakie, ale jednak :)

      Usuń
  5. Trzymam kciuki w tej bitwie za Ciebie, powodzenia i dużo wytrwałości życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziekuję :) to miłe. Ja to raczej cierpliwa jestem , więc mam nadzieję, że to będzie wygrana walka :)

      Usuń
  6. Ja w tym roku zmieniam kod na trójkę z przodu:) Nie jest źle, ale jak dojdzie do bilansu może się coś przypałętać, co popsuje humor :) Trzymam za Ciebie kciuki mocno!!! Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. noooo to witam w klubie, bo ja zmieniłam :) myślałam, że to będzie cieżki czas ale nieee.. na szczęście , PRZEŻYŁAM :) i jakoś nawet dobrze mi z tą trzydziestką :) A bilans też mi dobrze zrobił, i mam nadzieję, że tak będzie i u Ciebie ;)

      Usuń
    2. Dzięki :) Przekonamy się w październiku :)

      Usuń
  7. Oj zazdroszczę Ci chyba tej trójki :) ja na dzidziusia zdecydowałam się już 3 lata temu, i nie było u nas tak łatwo. Córeczka ma dopiero 3 miesiące. Ale już myślimy o drugim, a trzecie to już nie wiem - nie wiem... nie chciałabym rodzic po 30stce - taki był plan. Widać ze masz zdrowy rozsądek i dystans do siebie. starasz się zadbać o wszystko :) Ja się nie musiałam nigdy odchudzać, ale robiłam dla siebie diety i ćwiczenia - dla upiększenia moim kompleksów. Jednak nigdy nie byłam w tym bardzo wytrwała (choć efekty były :) ) Dlatego życzę Ci WYTRWAŁOŚCI bo wiem, że z tym jest najtrudniej. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aa to mogę Tobie raz na jakiś czas podrzucić:D zobaczymy, czy dalej będziesz zazdrościć ;)
      u mnie akurat zawsze łatwo - a szkoda. no żadnej przyjemności ze starania bo ja to dosłownie no jak śliwka w kompot za każdym razem wpadałam :D w sumie raz to tak na serio WPADŁAM hehhe - za drugim razem:) a później Mąż stwierdził, że jak jest dwójka to i trójeczka by być mogła. Najgorzej, że teraz mówi, że czwarte też nie zaszkodzi :)
      Wytrwałość- taak, to powinno być moje drugie imię teraz. dzięki :)

      Usuń
  8. Dobrze, że zdecydowałaś się na blog, piszesz lekko i ciekawie, masz do siebie dystans, a to już dużo!
    Ja wprawdzie urodziłam jedno dziecko, ale po ciąży zostało mi 9 kg i byłam po 30-ce, więc te kilogramy nie chciały same zniknąć... Ale tak jak mówisz, zawzięłam się, bo nie miałam kasy na nowa garderobę i chciałam wejść w tę sprzed ciąży. Zajęło mi rok żeby organizm mnie posłuchał, ale za to schudłam nawet więcej, niż pierwotnie chciałam i bez efektu jojo. Wtedy nie było takich suplementów, diet itd.
    Po prostu jadłam mniej i inaczej, dużo chodziłam, ćwiczyłam w domu, chodziłam na aerobik.
    Ale kazdy ma swoje sposoby:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziękuję bardzo, miło mi to czytać:) ja baardzo lubię pisać, sprawia mi to ogromna frajdę i cieszę się, że znalazłam na to sposób:)
      No to gratuluję wyniku, który Cię zadowolił - i to nawet bardziej niż chciałaś :) ja też w sumie największe problemy z wagą właśnie po ciążowo. I też jakoś nie bardzo była mprzekonana do suplementów - a jeszcze jak przeczytałam SPALACZ? ;) ale trizer jest naprawdę spoko, ma dobry skład, chociaż i tak najbardziej chyba skusiła mnie ta dieta pode mnie rozpisana. No ale w duecie - suplement i dieta to wgl jest super połączenie :)Aerobic kocham - ale teraz jest faza na zumbę;)

      Usuń
  9. A dlaczego musialas zakupic diete? Przeciez zbilansowana diete mozna sobie ulozyc. Zajrzyj do ksiazki Agaty Markowskiej Jedz pysznie, chudnij cudnie. Swietne przepisy, nawet z listami zakupow. Ona wlasnie bazuje na diecie zbilansowanej. Bede sledzic Twoje poczynania. Ja w sumie odchudzac sie nei musze ale kilka kg na brzuszku jakos mi ciazy ;)) Diet odchudzajacych nie chcialam stosowac, im nie wierze ale zbilanssowane jedzenie to co innego. Jak czulas sie w poczatkowych dniach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jako maniak książek na pewno kupię :) zajrzę z przyjemnością i może coś podpatrzę :) Widzisz.. bo tutaj wypełniłam meeeeega obszerną ankietę, i dieta została dopasowana pode mnie, biorąc pod uwagę to czego nie lubię, nie mogę jeść, ile kilo mam do zrzucenia itp :)

      Usuń
    2. co do początkowych dni to powiem Tobie SZCZERZE, że właściwie odrazu mnie energia rozpirać zaczęła ;) motywacja była :) jedzenie dobre - chociaż gotowałam sama (teraz większość idzie na łatwizne i korzysta z diety pudełkowej, ale ja wolę ugotować sama, wiem wtedy co jest w środku) Miałam taki moment załamania jednego dnia - przyznaję, że wtedy pokusiłam się na spooorooo słodkości, ale się nie poddałam i następnego dnia ruszyłam znów z kopyta :)

      Usuń

Odchudzanie to jedyna gra, w której wygrywa ten, kto traci © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka