Potrafi mnie to demotywować. Wprawdzie tylko na chwilę, ale jednak potrafi i jak wchodzę na tą wagę po kilka razy dziennie wtedy mam ochotę zgrzeszyć i zjeść coś mega niezdrowego. Nawet ociekającego tłuszczem. Już mi wtedy wszystko jedno ale przypominam sobie w czas, jak wiele tygodni walczę o ładniejszą sylwetkę i lepsze zdrowie i zamykam lodówkę. A później jeszcze myślę o tym, że przecież wahania wagi w ciągu dnia to standard jest – i mam nowe siły do walki a wagę wsuwam pod szafę w łazience.
Dlaczego waga skacze?
Powodów może być wiele. Moim
głównym jest zazwyczaj zbliżająca się miesiączka. No i tak właśnie, za około
tydzień nadejdzie ten dzień a waga stoi już. Wlazłam na wagę. Jakieś tam gramy
mniej są, ale przecież to dwa tygodnie bo ostatnio się nie ważyłam. Zerknęłam w
kalendarz- uff.. zaraz okres. To jest ten czas, kiedy chce mi się czekolady na
przykład. I mogłabym wpierniczyć całą. I
nawet dzisiaj zamierzałam, ale jakoś od tego pomysłu odwiodły mnie moje
myśli o wyrzutach sumienia. Oj byłyby nie małe – pierdyknęłam tą czekoladę – u licha.
Po co ja ją w ogóle kupiłam – pomyślałam później. Zła matka ze mnie może, ale
dzieciom też nie dałam, za to zrobiłam im jaglany budyń czekoladowy. Sama nie
zjadłam, chociaż teoretycznie mogłabym, bo zdrowy przecież. No ale waga poszła
w górę. Albo schodzi do tego samego poziomu – jak się znów zmotywować?
Trzeba przetrwać najgorsze
Sporo kilogramów już za mną i
chyba pora po prostu wyluzować i przestać wreszcie myśleć o kolejnych
kilogramach. Ostatnio już mówiłam, że skoro czuję się dobrze w swoim ciele, to
powinnam się tym stanem rzeczy cieszyć – po prostu. I tak muszę zrobić.
Powiedziałam, że dziś podam wynik – nie podam bo jest bez zmian, czasem nawet
trochę na plus i tym razem zarzekam się, że o moich postępach dowiecie się
dopiero za miesiąc. O tak, tak zdecydowałam. Nie zważę się przez ten czas. Wagę
wyniosłam do piwnicy. Zamierzam twardo trzymać się reguł, ale ważenie sobie
odpuszczę, żeby się zbytnio nie denerwować.
Korzystając z okazji pozdrawiam
Was z pięknych Mazur, i udaję się na zadłużony odpoczynek. Ciao.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz