Czy warto jeść suszone śliwki?

Lubicie suszone śliwki? Przyznam, że nie szczególnie za nimi przepadam – a raczej przepadałam. Kupiłam kiedyś w sklepie takie strasznie kwaśne i kapciowate i się zniechęciłam ale jak przeszłam na dietę i zaczęłam kupować magazyny o zdrowym odżywianiu i  w ogóle o zdrowiu to poczytałam o nich trochę więcej i się okazało, że jak ktoś ma problemy z przemianą materii na przykład, to może sobie rano zamiast wody z cytryną strzelić taki napar z suszonych śliwek – Wiecie.. kilka owoców zalanych ciepłą wodą. A same śliwki to jeszcze fajnie później na przykład do owsianki wykorzystać. Przyznaję, że je polubiła. Dlaczego warto jeść suszone śliwki?




Suszone śliwki – korzyści z ich spożywania


Polifenole – znacie to pojęcie? Też nie znałam, zanim o nim nie poczytałam a się okazało, że to właśnie one chronią nasze komórki przez zniszczeniem. Jedząc suszone śliwki ochronimy się podobno przed nowotworami i jeszcze przed chorobami układu krążenia. W suszonych śliwkach jest też całkiem sporo błonnika, stąd też poleca się ich jedzenie w przypadku diet. Jak dorzucimy sobie śliwkę na przykład do owsianki czy zjemy z omletem na słodko, to na dłużej będziemy syci. Nie będziemy mieli ochoty podjadać – nie wiem czy to śliwek zasługa czy czego, ale ja nie podjadam, a wcześniej tylko o jedzeniu myślałam. Śliwki tez obniżają poziom cholesterolu – usuwają z organizmu żółć. I właściwie nie znalazłam na ten temat konkretnych informacji ale chyba warto je jeść, kiedy tego woreczka żółciowego nie mamy – ja na przykład nie mam. Miałam kamienie i okropne, częste ataki. Nikomu nie życzę, bo to milion razy gorsze od porodu jest.

Dlaczego jeszcze warto jeść suszone śliwki?


Bo likwidują zaparcia na przykład. Ale naprawdę to sprawdzone – nawet najpoważniejsze przypadki się nie dały ;) albo właśnie dały, bo nie pomagały herbatki, proszki, tabletki a napar ze śliwek i jedzenie samych śliwek  - OWSZEM. Moje najmłodsze dziecię też często ma problemy tego typu, nie daję żadnych czopków i takich tam tylko suszone śliwki – takie z paczuszki albo ze słoiczka, mielone. Pomagają prawie od razu.

Trzeba też pamiętać, że śliwki są niezłym źródłem witamin. W moim menu goszczą już od kilku tygodni. A Wy, lubicie? ;)

1 komentarz :

  1. Nie przepadam ;/ Ale też miałam paczuszkę w domu na wszelki wypadek kiedy byłam w ciąży. Później się trochę bałam, że mogą wywołać poród, ale swoją funkcję spełniły :) Już o nich zapomniałam. Nie lubię śliwek, ale nie były takie złe w smaku jak myślałam i można przecież tak jak piszesz dodać np do płatków. Cenię,że zamiast czopków podałaś dziecku śliwki:) Myślę, że dziś sporo ludzi przesadza z lekarstwami podawanymi sobie i dzieciom. Pozdrawiam.
    P.S. Popędzę kupić te śliwki :D

    OdpowiedzUsuń

Odchudzanie to jedyna gra, w której wygrywa ten, kto traci © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka